sobota, 7 stycznia 2017

Koala nie pozwala!

Jak już się tak rozszalalam w książeczkach dla Hani, na Jej półce z książkami pojawił się również "Koala" Rafała Witka. A jakże... ;)


Przezabawna opowieść o zwyczajach misia koali (bo - jak dowiadujemy się na ostatniej stronie - koale to nie misie). Tak właściwie to tytułowy Koala w dużej części przypomina (przynajmniej co niektórych) osobników płci męskiej - i proszę się tu nie doszukiwać feminizmu! Po prostu przeczytajcie :)




W kwestii czytania: mało tekstu, duże i kolorowe litery czynią tę książeczkę lekturą zarówno dla malucha, jak i stanowią materiał do nauki samodzielnego czytania.  Całość uprzyjemniaja ilustracje w wykonaniu Emilii Dziubek, otrzymujemy do rąk na prawdę ładną, zabawną opowiastke. 



Chociaż spodziewałam się bardziej entuzjastycznej reakcji mojej Córeczki (widocznie za dużo nowości książkowych w tym miesiącu, nie wiedziała co najpierw wziąć w łapki) to całkiem chętnie zaprasza mnie na wspólne "czytanie". Polega ono głównie na tym, że ja słucham, a moja Dwulatka opowiada mi o tym, co na obrazku ;) 







środa, 4 stycznia 2017

Kobieta

Czyli: Matko, zrób coś dla siebie! 


Często w codziennym matkowaniu (co UWIELBIAM!) i studiowaniu brak mi czasu dla samej siebie. Każdego dnia dokładam po trochu do worka z napisem "stres". Czasem jest tak, że nawet byle głupota potrafi doprowadzić mnie do łez, a czasem nic nie jest w stanie popsuć mi dnia. Patrzę sobie wtedy na moje kochane Dziecko i myślę sobie że skoro mam Ją, to dam sobie radę ze wszystkim. Jest taka mądra, śliczna i wesoła że i mnie się ta radość udziela. 

Do czego zmierzam?  Do tego, że w tym codziennym natłoku spraw (jesteśmy przecież i matkami, i zonami, córkami, siostrami, podwładnym albo przelozonymi, studentkami) wręcz trzeba znaleźć chwilę na robienie tego co nas napedzi.

Wiecie co mnie napędza? Góry. I fotografia. Uwielbiam łazenie po górach i pstrykanie. Kiedy pogoda pozwala, idziemy razem z H. na górskie wycieczki.  Tak swoją drogą to dobry piechur ;) Mam swoje ulubione miejsca,  gdzie szczególnie lubię wracać. Mam to szczęście że mieszkam w miejscu otoczonym górami. Dorastalam tu i już jako osmiolatka chodziłam z Tatą na wyprawy,  mam to we krwi. Paradoksalnie - nigdy nie byłam w Tatrach, mimo mojej wielkiej miłości do Gór. Liczę, że nadrobimy to z H. kiedy podrosnie ;) 

Wracając, kiedy podróżuje, nawet niedaleko, odzywam się od problemów, choćby na tę godzinę czy dwie. Ostatnio, w nowy rok wybraliśmy się w miejsce, gdzie zawsze chętnie wracam. Samotny spacer (H akurat zasnela w aucie), pieronskie zimno, palce zmarznieta do tego stopnia iż nie mogłam nacisnąć migawki aparatu i widok nie do opisania. Może uznacie mnie za nienormalna, ale było tam tak pięknie, że prawie płakałam. Chciałam żeby ten moment, kiedy obserwowałam jak zachodzi słońce trwał i trwał. A do domu wróciłam z radością w sercu i z uśmiechem na ustach. 

Być może właśnie dlatego, że rzadko mam czas na realizowanie swoich pasji, chwile kiedy to się dzieje są takie cenne i ważne, dlatego może chce się nimi dzielić z H. 

Wam również życzę znalezienia czasu na spełnianie swoich marzeń i pasji.  Każdy ma jakiś talent, po prostu nie każdy ma jego świadomość ;) 

Na zachętę i umilenie wieczoru dodaje zdjęcie z ostatniej wycieczki 

Dobrej nocy! 


poniedziałek, 2 stycznia 2017

Półka Panny Hanny

"Wierszyki ćwiczące języki" 


Nie ukrywam, że bardzo spodobała nam się seria książeczek logopedycznych dr. Galewskiej - Kustry. Był już Pucio (dalej jest naszym ulubieńcem),  teraz czas na "Wierszyki ćwiczące języki".  


Notka na tylnej okładce mówi że to książka dla dzieci w wieku 4-7 i rzeczywiście, mimo ślicznych, nieskomplikowanych ilustracji lapiacych uwagę, chodzi o to żeby dziecko było już w stanie powtarzać to co czyta rodzic.  Nacisk kładzie się na wymawianie, a nie na naukę słów i wyjaśnianie obrazków. Jeśli Wasze dzieci to bystrzachy, na pewno poradzą sobie z kilkoma wierszykami już w wieku 3 lat. 

Książka ta podzielona jest na 3 części: wierszyki od lat 4, od 5 oraz rymowanki dla chojrakow. W dwóch pierwszych cwiczone głoski są dostosowane do wieku dziecka, w ostatniej natomiast znajdują się wszystkie głoski, po kilka w każdej rymowance.  W korzystaniu z tej książeczki ważne jest aby ćwiczyć głoski po kolei, a nie przeskakiwac od razu do części ostatniej. 


Rymy są doskonale przemyślane, wierszyki przyjemne, różnej długości - można je dobierać odpowiednio do umiejętności i wieku dziecka. 

Polecam wszystkim rodzicom przedszkolaków, warto żeby "Wierszyki..."  zagościły na Waszych półkach.